piątek, 1 marca 2019

Klocek


Wczoraj o godzinie dziewiętnastej wyruszyliśmy na rodzinną przygodę (prawie w komplecie – pies został jednak w domu). Cel wyprawy zdawał się być kuszący i atrakcyjny, więc towarzyszyły mu adekwatne emocje – lekkie poddenerwowanie i skrywana ekscytacja (u dorosłych członków wycieczki – czyli u konkubenta i u mnie) oraz radosne piski (u poTomka). 
Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się na ulicę Ogrodową (cóż za romantyczna nazwa!), aby OBEJRZEĆ MIESZKANIE. Nie była to pierwsza tego typu przygoda, w ostatnim czasie zwiedziliśmy już kilka mieszkań na sprzedaż (nasze obecne lokum przestało spełniać standardy rodziny wielodzietnopsiej). Jednak wczorajsza wyprawa zupełnie nas zaskoczyła. 
Od kilku dni Konkubent pozostawał w kontakcie z właścicielką przestronnego lokalu przy Ogrodowej, która kusiła go atrakcyjnymi zdjęciami (mieszkania) i obietnicami niezapomnianych widoków z balkonu. 
Udaliśmy się więc na miejsce. 
Drzwi otworzyła nam przemiła Pani Właścicielka zapraszając nas do kuchni (stan: do generalnego remontu – mieliśmy tego świadomość). Wręczyła nam wydruki z przykładowymi aranżacjami przestrzeni po czym powiedziała, że pozostałej części mieszkania nie zobaczymy. Lokatorzy (studenci) są nieobecni i pozamykali swoje pokoje na klucz. „Ale mogę pokazać Państwu zdjęcia przepięknego widoku z balkonu!” – usłyszeliśmy na pocieszenie. Zostaliśmy także zaprowadzeni do łazienki i toalety (gdzie unosił się swojski zapach tak zwanego klocka. Jak to w starych ubikacjach – wiadomo). 
Wyprawa zakończyła się sukcesem – do końca wieczoru byliśmy w doskonałych nastrojach. Ciekawe co przyniesie następna przygoda!