wtorek, 23 kwietnia 2013

Potwory



Romek straszliwie bał się potworów.
Ale tylko na początku. Później przemienił się w superbohatera i wszystko się zmieniło!

Ale...
Jak to się stało, że Romek został superbohaterem?
Jak brzmiał jego pseudonim?
Czym zajmował się w dni wolne od szkoły?
I w ogóle kim on jest, ten cały Romek?

Na te pytania próbuję znaleźć odpowiedź już od zeszłego czwartku. Niestety. Pomysł, który dzielnie towarzyszy mi każdego dnia i wspiera mój (zmęczony czasem) umysł, wyjechał na wyspy Bahama. Opala się tam i wygrzewa. Nurkuje i zajada Frutti di mare. Mam nadzieję, że jak wróci to weźmie się do pracy bo ciężko mi bez niego. Pomyśle, wracaj!

W związku z wakacjami mojego Pomysłu ogłaszam mały KONKURS!

Jest to konkurs na krótką bajko-opowiastkę do rysunku Romka (tak jak to zwykle bywa w moich postach). Bajkę należy zamieścić w komentarzu pod tym wpisem. Nie musi być długa, zależy co Wam tam wpadnie do głów! Niech to będzie absurdalne! Lub "bachanalne" ;) Ewentualnie... niemoralne! :)

Czas: do 5 maja! :)

Twórcy najfajniejszej bajki mogę zaoferować nagrodę do wyboru: jeden z gotowych obrazków z mojego bloga (w ramce i w ogóle;)) lub portret jego rodziny (taki jak np. TEN lub TEN lub TEN itd.)

A może Wasze dzieci coś fajnego wymyślą? :)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Czekolada


We wtorek Róża wybiegła z mieszkania bez butów.

To wszystko przez budzik, który zadzwonił zbyt późno! A we wtorek miała przecież niezwykle ważne spotkanie z klientami w sprawie wzorów na zasłonach. Nie mogła się spóźnić!
W biegu schwytała wczorajsze alladyny oraz w miarę czysty top i ubrała je szczotkując zęby. Trzy minuty później zamykała już drzwi od swojego mieszkania. Dopiero na ulicy spostrzegła, że nie ma na sobie butów!

Całe szczęście, że dzień był wyjątkowo upalny i płyty chodnikowe przyjemnie grzały Różę w stopy, kiedy ogromnymi, zwinnymi susami pokonywała trasę do biura (można powiedzieć, że biegło jej się nawet całkiem przyjemnie!).

Pędząc minęła swój ulubiony kiosk z babskimi gazetami, piekarenkę na rogu i sąsiadkę wracającą ze spaceru w psem (yorkiem). Przebiegła przez środek wycieczki szkolnej, a potem cudem udało jej się prześlizgnąć przez przejście dla pieszych na mrugającym zielonym świetle. Aleję Słowackiego pokonała w zaledwie pięć minut! Nic więc dziwnego, że kiedy wbiegła do biurowca, nogi się pod nią ugięły. Z takim impetem opadła na skórzany fotel w hallu, że aż przybiegł do niej ochroniarz Franciszek!

- Wody... - jęknęła. Kolana jej drżały niczym galareta!
Ochroniarz Franciszek, człowiek miły i dżentelmeński, przyniósł Róży wodę oraz tabliczkę czekolady na wzmocnienie. Przecież jeszcze nic nie jadła!
Wspaniały pan Franek! - pomyślała sobie wgryzając się w czekoladę.
Pan Franek podzielał pogardę Róży do batoników. Bo cóż to jest batonik?! Ładny papierek, mnóstwo kuszącego zapachu (silnie oddziałującego na ślinianki), a potem trzy gryzy i... koniec przyjemności. Jedynie czekolada była w stanie uregulować nagły spadek poziomu cukru we krwi!

Właśnie w chwili, kiedy Róża w podzięce rzucała się na szyję panu ochroniarzowi (pełna sił i energii), do budynku wmaszerowali jej klienci. Pan pod krawatem oraz pani w szpilkach. Wyobraźcie sobie, że zdecydowali się na zasłony w różowe słonie! Kto by przypuszczał...

Następnego dnia była środa i Róża nie poszła do pracy (mimo szczerych chęci). Dlaczego? KLIK!

sobota, 6 kwietnia 2013

Nasz dom


Czasem wybieram się na strych. Jest to wyprawa, z której zawsze wracam z jakimś skarbem. Kiedyś znalazłam tam najwspanialszą książkę jaką kiedykolwiek miałam w rękach! Zajmuje bardzo szczególne miejsce na mojej półce.

Książka ma tytuł "Nasz dom" i jest pracą zbiorową wielu autorów wśród których są m.in Henryk Sienkiewicz, Eliza Orzeszkowa, Maria Konopnicka i Bolesław Prus! Wydano ją w 1912 roku co czyni ją jeszcze bardziej wyjątkową!
"Nasz dom" to, jak głosi podtytuł, wspaniały "Poradnik praktyczny gospodarczo-społeczny dla kobiety polskiej"! Jest w nim wszystko, co każda gospodyni powinna wiedzieć (od zakładania i prowadzenia gospodarstwa, przez wygląd ścian, podłóg, pokoi, ubioru i "hygieny" każdego mieszkańca, szczegółowego wyposażenia całego domu, wywabiania plam, pomocy ratunkowej aż do spraw prawnych).

Książka ma ponad sto lat, napisana jest przepięknym językiem! :D Każde zdanie z "Naszego domu" warte jest zacytowania! Wybrałam tylko kilka fragmentów:

"Chcąc utrzymać dom w porządku, a uniknąć plagi, zwanej domowemi porządkami, trzeba codziennie sprzątać gruntownie jeden pokój ażeby każdy miał swoją kolej raz na tydzień."

"Po skończonej chorobie odkazić całe mieszkanie, wszystkie rzeczy i książki, zabawki spalić, naczynia użyte do picia, jedzenia - wygotować w rostworze sodowym."

"Dzieci i młodzież (zarówno chłopcy jek i dziewczynki) powinny uprawiać rozmaite sporty takie jak pływanie, ślizgawka, wycieczki, przechadzki itp."

"Podróże poślubne są szkodliwe dla wielu młodych mężatek, które więcej w tym czasie spokoju potrzebują, niż niewygód, nadmiaru wrażeń i podniet."

"Kąpiel codzienna lub natryski pozostaną jeszcze dla wielu niedoścignionym ideałem, brak czasu, warunki mieszkaniowe i materyalne niestety większości utrudniają wykonanie tych zabiegów. Przy odpowiednich jednak chęciach można przy minimalnym wydatku urządzić prysznic pokojowy przenośny i stosować codzienne ablucye całkowite, wreszcie można myć się w miednicy od stóp do głowy codziennie, a 2 razy lub ostatecznie raz w tygodniu brać kąpiel. To ostatnie - jest minimalnem wymaganiem hygieny od kulturalnego człowieka."

"Z brudem i pyłem musimy walczyć bezustannie i szukać środków najskuteczniejszego przeciwdziałania. [...] Posadzka froterowana miła jest dla oka; czyszczenie jej nie przestało być barbarzyńską pracą nawet przy udogodnieniach: wycieraniu benzyną, pomadką, suknem i szczotką ciężką na kiju."

 "Nożów nie myć nigdy bo tępieją. Brudne przecierać i oczyścić ostrza na deseczce obitej skórą, posypanej cegłą utłuczoną miałko i przesianą. Myć tylko trzonki z wodzie z mydłem."

"6 tygodni po porodzie - stanowi okres stopniowy rekonwalescencyi - okres połogowy. Przez ten czas nie kąpać się, żyć w abstynencyi, zimą lepiej nie wychodzić z mieszkania."

"Fartuch dla służących oddzielnie do słania łóżek, oddzielnie do przątania i kuchni. Jeszcze jeden fartuch w każdym dobrze zorganizowanym domy, zwłaszcza, gdzie są dzieci jest nieodzowny."

"Nigdy nie zwierzać się z żadną dolegliwością towarzyszom wycieczki. To źle oddziaływa."

*Pisownia oryginalna!



Ferdek oglądający film w 3D oraz Laura wpatrująca się we mnie z nadzieją na zabawę ;)