Wszystko zaczęło się we wtorek (wtorki są bardzo dziwne).
Ogród Zoologiczny pana Zenona znajdował się w samym środku
zatłoczonego miasta. Cztery najważniejsze ulice łączące północną, południową,
wschodnią i zachodnią stronę miasteczka zbiegały się ze sobą właśnie przy
bramie wejściowej do zoo. Tworzyły tam kolorowe, obrośnięte bławatkami rondko.
Wszyscy mieszkańcy, którzy chcieli dostać się na przykład z północnej do
wschodniej części miasteczka albo z zachodniej do południowej, musieli
przemierzyć rondo obok zoo.
Dlatego wszyscy Ci, którzy we wtorek rano zmierzali tamtędy do pracy lub szkoły, zobaczyli niezwykłe widowisko!
Ryszard, biznesmen ze skórzaną teczką i krawatem w stare
samochody, również szedł wtedy do pracy (był on człowiekiem bardzo zadowolonym z rozwoju swojej kariery biurowej). Rozmyślał właśnie nad ważnymi sprawami
finansowymi, kiedy zerknął w stronę zoo i… stanął jak wryty. Nie mógł uwierzyć
własnym oczom w to, co zobaczył! Z wrażenia nie odebrał telefonu
komórkowego, który głośno dzwonił – a był przecież poważnym biznesmenem, więc jak
każdy szanujący się biznesmen powinien odebrać telefon, rzecz oczywista. Ale Ryszard tylko stał
i szeroko otwartymi oczami patrzył w stronę bramy wejściowej do zoo.
W tym samym czasie przez rondo szła także Klotylda ze swoim
pudelkiem Balbinką (pudelek Balbinka ubrany był w gustowny sweterek z plastikowymi brylantami). Zamierzała dotrzeć do salonu fryzjerskiego dla psów, który
znajdował się po drugiej stronie miasteczka. Jednak, kiedy przechodziła obok
zoo, Balbinka zaczęła bardzo głośno szczekać (wręcz "ujadać"!). Klotylda chciała jej właśnie
powiedzieć, że bardzo głośne szczekanie jest nieeleganckie (no bo kto to widział, tak się zachowywać!), ale w tym momencie
kątem oka zobaczyła Ogród Zoologiczny i… nie mogła wydusić z siebie ani słowa! Stała
i patrzyła na cuda, jakie działy się za bramą zoo. Przez to wszystko spóźniła
się do psiego fryzjera (skandal niemożebny)!
Natomiast bocian z powabną żabką na głowie, stał sobie na jednej nodze jak gdyby nic dziwnego się nie wydarzyło. Mnie nie było wtedy przy bramie do zoo. Wszystko wiem właśnie od bociana. Opowiedział mi co-nie-co (a żabka w tym czasie wygrzewała w promieniach jesiennego słońca swoje błony międzypalczaste. Twierdziła, że to bardzo zdrowe dla żab).
Teraz już wszystko wiem! I opowiem Wam następnym razem, obiecuję :)
A bociana narysowałam jakiś czas temu dla pewnej Justyny, którą pozdrawiam!!!:)
.
Mieszka u Menrza już od trzech miesięcy. Ja nie mieszkam u Menrza, więc można powiedzieć, że Odpowiedzialność jest jakby bardziej jego, ale to nieprawda (Uwaga! "Monsz" nie mylić z "mąż". Mąż to już jednak poważna sprawa).
Jadzia jest bardzo wesołym zwierzątkiem, podobnym trochę do dzika. Straszliwie szybko biega i głośno tupta swoimi nóżkami. I zajada kocie jedzonko!
Na początku nie chciała jeść jabłek (nie chciała ich też nosić na grzbiecie, jak w bajkach, co bardzo rozczarowało Menrza). Teraz je już wszystko, bardzo głośno mlaszcząc:)
fot. Monsz http://piotrgalus.pl/ |
Troszkę mam mniej czasu ostatnio, ale wkrótce skończę rysować plakat i się odezwę! :>
Pozdrawiam Was wszystkich serdelecznie!! :)
Powiem Ci, ze bocian z zaba to cos tak pozytywnego, ze chyba postanowie poczuc sie lepiej jutro:))))
OdpowiedzUsuńJadzia natomiast kladzie na lopatki wszystko...pozdrawiam Ciebie, Menrza i Jadzie:)
No pewnie, nie warto chorować! :)
UsuńMy też pozdrawiamy!
Jadzia jest przesłodka, a zoopowiadanie szalenie szalone i się doczekać nie mogę końca albo ciągu dalszego, albo ciągu:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, Jadzia jest kochana :) I ma fajowy, mokry nosek!
Usuń:):):)
korona z żabki u boćka bomba, ale ten krawat w samochody, hi, hi ;)
OdpowiedzUsuńAle mi dobrze dzień się kończy:) Dobrze, że wskoczyłam tu przed snem. A teraz mi wesoło i spać się nie chce. Narracja przypomina mi film Przypadek Harolda Cricka. No i rysunek - baza :)
OdpowiedzUsuńA Jadzia - cudowna Jadzia :)
O, nie znam filmu. Muszę nadrobić :)
Usuńhistoryjka świetna, ciekawa jestem tego pudelka jak wyglądał po spóźnionej wizycie u fryzjera O.o czy go aby przypadkiem nie załatwili na cacy i nie obcięli na łyso za to spóźnienie ;p A jeżynka piękna , sama marzyłam o jeżu w wakacje ale one jedzą robale więc odpuściłam bo robali się boję jak mało czego ;p Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMy jeszcze nie dawaliśmy Jadzi żywych robali. Też za nimi nie przepadam ;) Na razie zastępuje je kocia karma. Ale wkrótce pewnie będziemy musieli zdobyć się na zakup jakiejś larwy, dla zdrowia Jadzi!
UsuńNo trudno.
A pudelek... Jeśli obcięli go na łyso to na szczęście nie zmarzł w drodze powrotnej do domu. Bo miał ubranko ;)
Jadzia boska! Historyjki są świetne! Czekam na książkowe wydanie!!!
OdpowiedzUsuńAh, też bym chciała książkowe wydanie ;)
Usuńja tez lapie ostatnie promienie slonka i wyggrzewam konczyny i pysio:) Jadzia cudowna, uwielbiam jeze, u nas chodzą parami:))
OdpowiedzUsuńTrzeba łapać witaminę D, zanim nadejdzie zima!
UsuńSłyszałam o tych jeżach i myślałam sobie, że jak to tak zwierzę z lasu w domu w czterech ścianach trzymać. A przecież trzyma się w domu mnóstwo zwierząt, które powinny biegać po podwórku... CO o tym myślisz, Mary? bo ja już nie wiem, co myśleć?
OdpowiedzUsuńJadzia jest przeurocza a opowiadania Twoje uwielbiam :)
Polskich jeżyków nie wolno trzymać w domu, są chronione. I bardzo dobrze. Ale te jeże afrykańskie występują u nas wyłącznie jako hodowlane. Potrzebują zupełnie innych warunków do życia.
UsuńJa się bardzo cieszę z możliwości zaprzyjaźnienia się z takim śmiesznym zwierzątkiem :)
Poza tym bardzo ważne jest, żeby dać takiemu zwierzaczkowi trzymanemu w domu możliwie jak najwięcej wolnej przestrzeni. Żeby się czuł szczęśliwy :)
Jadzia ma swoje terrarium, ale jak tylko się obudzi to z niego wyłazi i biega po mieszkaniu :) Ma swoje ulubione kąciki i zakamarki. I ulubione trasy biegowe :D
Hm. A Zawsze było mi strasznie żal wszystkich ptaków trzymanych w klatkach. Przecież ich żywiołem jest latanie! Odebranie ptakom możliwości latania jest potworne!
Na te tematy można mówić i mówić!
No właśnie, można a można. Wiem, wiem, że te są specjalne. Fajny taki jeż, bardzo, i że można go podpatrywać, ech... :)
UsuńNo nie jaki czadowy bociek! a Jadzi słodziuchna i jakie bombowe imię:)))
OdpowiedzUsuń:D Jadzia pozdrawia!
UsuńJadzia jest super! Wygląda, jakby właśnie pyskowała :DDD Zuch jeżynka!
OdpowiedzUsuńA bociek z żabą wygląda jak w koronie!
Jadźka podbiła moje serce, czekam na wiecej wiadomości o Jadzi :)
OdpowiedzUsuńBędzie więcej!
UsuńŻabkowe błony międzypalczaste bardzo podziałały na moją wyobraźnię...
OdpowiedzUsuńBo chciałoby się jeszcze trochę powygrzewać w słońcu... :)
Usuńte cudne obrazeczki wszystkie są Twoje?!?!? Piękne! Jak ja lubię taką prostotę ilustracji obrazu! No kocham:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) I moim rysunkom również :)
Usuńznajomy zwirz :) nie stał sie symbolem suwalszczyzny w tym roku, ale jeszcze wszystko przed nami :)gratulacje Marysiu, że się w końcu ujawniasz szerszemu gronu. Niedługo zaszczytem i wyróżnieniem będzie posiadanie loga zrobionego przez Ciebie :P A Jadzia bije na łep wszystkie dotychczasowe zwirze na wypasie!
OdpowiedzUsuńHeh ;) Fajnie, że Twoje twory też się mocno popularyzują! :)
UsuńRozkręcamy się :)
Jadzia,prawie moja imienniczka:)cudaśna:)
OdpowiedzUsuńNo i widzisz a Ja myślałam że monsz to mąż:)
Dobrze, że wyjaśniłam jak to jest z tymi menrzami :)
UsuńŁadne macie imiona, obie z Jadzią :)
Mery Selery:) Uwielbiam opowiastki Twe.... tylko wiesz, aby ta żaba nie skończyła tak jak ta z wiersza Brzechwy, ojeju:)
OdpowiedzUsuńHa!
A Jadzia jest przeurocza, kurde bele, nie wiedziałam że można hodować sobie jeża! Niech monsz dobrze o nią dba, najlepiej niech dba o nią tak dobrze jak o żonę swą (przyszłą?), w ogóle niech monsz grzeczny będzie i dobrze opiekuję się i Jadzią i żoną (chyba przyszłą)
Hahaha :D Nie wiem czy planuje mi się oświadczyć czy też nie ;p
UsuńAle o Jadzię dba :)
Piękny bocian a jaką ma fantastyczną żabią koronę na łebku fju, fju :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBocian super, ale w tym przypadku moja uwaga spoczęła na jeżyku. Nie mogę oderwać oczu z zachwytu. Jadzia jest boooska! Jaa, nie chciałaś jej u siebie, chyba nie powinna uczulać, ani nic... taki nowy pupilek <3
OdpowiedzUsuńJa mam u siebie dwa wielkie psy :) Co prawda nie mają nic przeciwko Jadzi, ale... u Menrza "mieszkam" tak często jak w domu swym :) A Jadzia jest nasza wspólna!
Usuńtak tu sobie podczytywałam az mnie ta Jadzia zainteresowła, poczytałam o niej troszke i wiesz co? złapał sie Twój Monsz na największy przektręt jaki sie wmawia dzieciom od małego- że jeże noszą na igłach jabłka! to bzdura- jeże są drapieżnikami, mięsożernymi wyłącznie- jabłek po prostu nie jedzą...( oczywiscie taki na wolności) o noszeniu na grzbiecie nie wspominając...
OdpowiedzUsuńserdeczne
przeuroczo u ciebie :)
OdpowiedzUsuńa twoje rysuneczki dodają tylko dodatkowej magi :D
historyjka wciągająca :D