Dzisiaj do sklepu przyszedł gołąb.
Siedziałam za biurkiem i obserwowałam go jak wędrował po ulicy, ponieważ pewnym krokiem zmierzał w moją stronę. Dotarł aż do drzwi. Przechodząc przez wycieraczkę (z napisem Dzień Dobry) trochę zwolnił. W końcu wkroczył do środka. Wyglądał na bardzo pewnego siebie. Ewidentnie wiedział co robi. Przeszedł przez cały sklep (który nie jest zbyt duży), dotarł do miejsca w którym siedziałam, wypiął kuper i... zrobił to, co gołębie robią najlepiej. A potem zwyczajnie wyszedł, jak gdyby nigdy nic.
Wszystkim powtarzam, że zwierzęta są w moim sklepie mile widziane. Ale ten gołąb trochę przesadził.
Słyszałam, że był później w sklepie obok.
Bardzo prawdopodobne, że ma jakąś tajną misję.
Siedząc całymi dniami w moim sklepie marzeń, spotykam mnóstwo ciekawych klientów (z reguły bardziej kulturalnych niż ten gołąb). Przychodzą sami, z dziećmi, z mamami, babciami, mężami, chłopakami, psami, kotami, a nawet królikami. Czasem widuję też pana, który prowadzi na smyczy dwa kucyki, ale jeszcze nigdy nie wpadł do Absurdaliów.
Rzadko się zdarza, żeby ktoś wszedł do sklepu i zaraz wyszedł obojętnie. Raczej jest tak, że wchodzi jedna osoba (tzw. zwiadowca), rozgląda się i po chwili woła resztę (czekających na zewnątrz), żeby zobaczyli te piękne rzeczy ręcznie wykonane :) Oglądają, wybierają, czasem opowiadają mi różne ciekawostki z życia i zabierają w świat nasze zabawki.
Mnóstwo lisków, króliczków, myszek, laleczek i innych misiów poleciało do Francji, Hiszpanii, Włoch i Ameryki. Niektóre zostają w kraju, jadą do Poznania lub Radomia i jest im z tym dobrze.
A ja sobie siedzę, dzień w dzień w moim sklepie z marzeniami. W dzień powszedni, niedzielę i święta. I obserwuję tych wszystkich ciekawych ludzi. Podglądam i podsłuchuję. A jak wychodzą to bawię się zabawkami!
I szyję!
Na razie uszyłam psa. Było to okropnie trudne z tego względu, że nie lubię szyć. Ale czasem nachodzi mnie taka dziwna potrzeba stworzenia czegoś. I padło na psa. Powstawał jakieś trzy tygodnie! Mamma mia.
Pozdrowienia z Absurdaliów!
Cudny piesek :)
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd u Ciebie taka niechęć do szycia skoro takie cudeńka wychodzą spod Twojej igły ;)
Pozdrawiam serdecznie
piękny.
OdpowiedzUsuńMery, najdalej na początku przyszłego tygodnia spodziewaj się grzecznych ptaków :)
OdpowiedzUsuńUwaga! Być może przyniosę Ci je osobiście!!!
Marysiu, daję sobie rękę uciąć, że ten gołąb to on nie był z tej mojej gołębiej szajki, to jest starszawa loża szyderców, ale kulturalna, także spoko.;-) bardzo masz fajny punkt obserwacyjny w Twoim sklepie marzeń, no a pies w zagrodzie potrzebny, więc wszystko jasne!
OdpowiedzUsuńWyjatkowo bezczelny ten golab...ale mysle, ze on nie kazdego odwiedza... ponoc we Wloszech taki, hmmm, "gest" ze strony golebia przynosi szczescie:) i tego Ci zycze! :)
OdpowiedzUsuńGołąb mnie rozbawił niezwykle..wybuchnęłam śmiechem. Na szczęście dziecka nie obudziłam :-P Jak tylo będę w KRakowoe zaglądam obowiązkowo i obiecuję że będę się zachowywała kulturalnie :-)
OdpowiedzUsuńŁadne ptaki w tym Krakowie.
OdpowiedzUsuńA do sklepiku tęsknię!
Pozdrówki z Francji! Może spotkam tu chodzące po ulicy liski,myszki czy laleczki rodem z Absurdaliów- zaczynam się rozglądać
W Absurdaliach gołąb poczuł się bezpiecznie, żeby nie zapomnieć drogi - zostawił ślad. Pewno jeszcze wróci, więc strzeż się ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne psisko :)
śliczny piesek :)
OdpowiedzUsuńOn przyszedl po haracz. To bylo ostrzezenie: 'nastepnym razem duzy obwarzanek, albo wroce z kuzynem i reszta rodziny'.
OdpowiedzUsuń:) gołąb szukał inspiracji do swojego gniazda... zostawił ślad,aby wrócić zapewne:) zabawna historia:) uśmiałam się... pozdrawiam i zapraszam do siebie... bardzo tu miło u Ciebie- oj wracać będę!
OdpowiedzUsuńwww.shekoku.blogspot.com
Popłakałam się, ale nie wiem czy ze śmiechu czy bardziej ze strachu - wszak od zawsze boję się gołębi - a kysz! :)))) Podziwiam zatem Twój stoicki spokój i życzę bardziej kulturalnych gości - tych jedynie owłosionych, ale również osierszczonych i opierzonych :)))
OdpowiedzUsuńA psisko wyszło Ci rewelacyjnie! Oj, będzie miało doborowe towarzystwo w sklepiku do czasu, aż ktoś nie postanowi go przytulić i zabrać ze sobą do domu :)))) Czego i jemu i Tobie życzę :)
Pozdrawiam!
Piesek uroczy :)
OdpowiedzUsuńA ja mam ptaki ptaki co kulturalne są i takich śladów nie zostawiają po sobie :)
Moze bylaby Pani zaintetesowana moimi Wytworami????;-)
OdpowiedzUsuńczy mogłabym się dowiedzieć skąd bierzecie takie śliczne materiały ;) ?
OdpowiedzUsuńPiękny piesek :)
OdpowiedzUsuńA opowieść o gołębiu mnie rozbawiła ;D