Wilczyca Renata zawsze myślała sobie, że kobiety powinny pracować na wysokich stanowiskach, jeździć dobrymi samochodami i umawiać się na biznesowe lancze.
Kiedy miała czternaście lat, właśnie tak wyobrażała sobie swoje przyszłe życie.
Zasiadała przy swoim (nadgryzionym zębem czasu) biurku po mamie i wyklejała do zeszytu wycinki z gazet. Przedstawiały one wysokie biurowce, skórzane teczki, nowoczesne komputery, śliskie rajstopy z brokatem, sushi i inne przedmioty będące na wyposażeniu każdej wolnej kobiety (wolnej czyli niezależnej - powtarzała rodzicom Renata).
W szkole, na zajęciach plastycznych, tworzyła z papieru poważne kalendarze z miejscem na codzienne zapiski i rozkładem zebrań rady nadzorczej (ah, brzmiało to tak dorośle!). Po szkole ćwiczyła język francuski (wydawało jej się, że powinna go znać każda bizneswoman).
Potem Renata dorosła. Trafiła na studia prawnicze i pewnego dnia, siedząc na wykładzie z jakiegoś prawa administracyjnego (lub czegoś podobnego) nagle zatęskniła za zwykłym placem zabaw. Za huśtawkami, nadmuchiwanym basenem dla dzieci, zapachem malin z ogródka i smakiem tortowej masy wyjadanej prosto z makutry. Zerwała się więc na nogi (profesor wykładowca spojrzał na nią krzywym okiem znad niezbyt twarzowych, beżowych okularów) i bez słowa wybiegła z uczelni.
Biegła, biegła przez zawiłe korytarze Wydziału Prawa i tuż przy bramie wyjściowej... wpadła na wilka Sebastiana.
Nagle okazało się, że Renata nie chce śliskich rajstop z brokatem ani skórzanej teczki z eko-skóry. Wolałaby rozpoczynać dzień ćwicząc jogę w dresie, spacerując po parku z książką i gotując spaghetti bolognese dla wilka Sebastiana (ale ziemniaków całymi dniami obierać nie będzie, nie ma cudów). Mogłaby pracować w domu, przy komputerze i robić na drutach małe buciki dla wilczków.
Ah, te wilki i zmienność ich upodobań!
---------------------------------
Nie byłam szczególnie oryginalna i zrobiłam sobie dwa łapacze snów (teraz są okropnie modne). Ale miałam ku temu bardzo poważny powód! Piotrek (zwany też Menrzem) i ja zrobiliśmy sobie sypialnię w pokoju, którego do tej pory się bałam. Wiszą tam dwa ogromne, okrągłe i stare lustra - na przeciwko siebie. Tworzą taki straszny klimat. Zawsze wydawało mi się, że są portalami do innego świata. Przez jedno z nich potwory z innego świata wchodzą, a przed drugie wychodzą. Złą energię tam czułam! Bałam się tam spać.
A Piotrek? Wręcz odwrotnie, uwielbia te lustra. I zabronił mi je zdemontować. Więc wmówiłam sobie, że jeśli samodzielnie (własnymi rencami) zbuduję łapacze snów i powieszę po jednym na każdym lustrze tooo... zamknę te portale do innego świata! Będziemy bezpieczni.
Śpimy tam już trzecią noc i żyjemy, a moje sny są wyjątkowo fajne. Same przygodówki ;)
Marysiu, opowieść o lustrach chyba nawet piękniejsza, niż o wilczycy w rajstopach. Obie prawdziwe pewnie!Pięknie!
OdpowiedzUsuńPierwsza historia nie ma wiele wspólnego z moją historią (poza akcentem kulinarnym :D). Natomiast druga jest niestety prawdziwa. Lustra są ogromne i przeraźliwe jak nie wiem.
UsuńKiedy przyjedziesz do Krakowa? :)
Myślę sobieże wilczyca podjęła bardzo dobrą decyzję :-)
OdpowiedzUsuńteż tak myślę ;)
UsuńCzy Pani sama maluje te piękne obrazki??? Są cudowne :) Na zamówienie też Pani takie robi? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Na zamówienie ostatnio nie rysuję bo nie mam czasu :( :(
UsuńSzkoda :( bo chciałabym wydrukować tkaninę z czymś pięknym... a sama nie potrafię narysować ahh!
UsuńU mojej babci było takie lustro ze skrzydłami (jak ołtarz). Ustawiałam te skrzydła równolegle do siebie i robiłam "korytarz bez końca"- a w nim nieskończona ilość moich głów! Daję słowo, że czułam stamtąd przeciąg!
OdpowiedzUsuńJa bym nie miała odwagi tam spać, brr ;)
Wierzę Ci że czułaś przeciąg! Ja mam duże opory przed staniem między tymi lustrami. Tam tworzy się jakiś taki korytarz energetyczny czy coooś! I one są ogromne, a jedno z nich jest czarne, takie mocno przyciemniane.
UsuńO jak fajnie, ze znowu jestes na blogu:) historia z lustrami jest przerazajaca, a kto je w ogle tam powiesil?? Brzmi jakby to w ale nie byl Twoj dom:) Ja bym chyba bala sie spac w pokoju, gdzie czuje zla energie, ale moze trzeba po prostu sie zaprzec i ja wygonic, a lapacze sa swietne, na pewno pomoga:) p.s. Mery muuuusisz znalezc czas na rysowanie, nie mozesz tak ludzi odstawiac od koryta!!!:))) sciskam i zycze spokojnych nocy;)
OdpowiedzUsuńTo mieszkanie Piotrka. I bałam się tego pokoju od kiedy go poznałam (i pokój i Piotrka). Ale musiałam zacząć z tym walczyć skoro nie wolno mi zdemontować tych luster. Ah, walka z potworami jest taka trudna! :( PS. Postaram się wrócić do rysowania na blogu :)
UsuńOjej, podglądam tutaj czasami rysunki, bo strrrasznie mi się podobają, no przepadam, przepadam, a tu właśnie czytam, że otworzyłaś sklepik w Krakowie :-) Super.
OdpowiedzUsuńW Krakowie będziemy w przyszłym i ponadprzyszłym i tygodniu, to na pewno wpadniemy, żeby chociażby obejrzeć z bliska :-)
Pozdrowienia i życzę mnóstwa (tylko miłych) klientów ;-)
arbuz bez dna
Ale super! Uwielbiam jak przychodzą do mnie znajomi internauci!!! :) Zapraszam serdecznie!!!
UsuńWłaśnie wyczytuję, że rysowania jakby mniej.
OdpowiedzUsuńPrzeglądałam Twój sklepik internetowy i nie znalazłam, dlatego pytam: Czy masz może do sprzedania rysunki alfabetu albo chociażby pojedynczych liter?
arbuz b.d.
Niestety alfabetu jeszcze nigdy nie narysowałam. Ale myślałam o czymś takim bo wiele osób pyta mnie o to :)
Usuńvery inspirative :)
OdpowiedzUsuńświetnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuń