Janinka miała pasję zbieractwa.
Pasja jej najlepiej rozwijała się w dzieciństwie. Najpierw zbierała znaczki pocztowe (nocami moczyła koperty w misce, aby delikatnie odkleić piękne znaczki). Później zbierała karty telefoniczne (miała nawet oryginalny okaz z Japonii!), kapsle z piwa (od taty i wuja z Holandii), czterolistne koniczyny, pierwsze siwe włosy swojego ukochanego psa (delikatnie wyrywała mu je kiedy spał - żeby nie bolało), kulki z plasteliny, którymi jej dziadek zaklejał szpary w oknach, kolorowe listki z papieru toaletowego (chciała je skleić i zrobić jedną, wielobarwną rolkę) oraz zdjęcia ładnych sukienek (wycięte z modowych gazet mamy).
Pewnego dnia Janina urosła i stała się kobietą. Zauważyła wtedy, że nie interesują jej już kapsle od piwa ani karty telefoniczne (dawno temu przestały być modne). Nie mogła również zbierać czterolistnych koniczynek bo zamieszkała w mieście. Aby wynagrodzić sobie te straty, dwa razy w tygodniu kupowała ciekawe książki w Taniej Księgarni.
Małe mieszkanie Janinki bardzo szybko wypełniło się książkami. Półki, które ustawiła przy każdej wolnej ścianie, stały się niewystarczające. Książki leżały również na kanapie, stole kuchennym, biurku, głośnikach, pralce, lodówce, parapetach i na podłodze. Zajmowały każdą wolną przestrzeń od podłogi, aż po sufit. Królowały, wzbudzały podziw, zwracały na siebie uwagę i... pachniały!
Książek w mieszkaniu Janinki było tak dużo, że sąsiadom z dołu ugiął się sufit! Nie wytrzymał po naporem takiego ciężaru! Na szczęście wcale im (sąsiadom) to nie przeszkadzało bo również byli zbieraczami. Zbierali bezdomne kanarki, które wyfrunęły przez otwarte okna u poprzednich właścicieli (niektóre z nich udało się oddać do dawnych domów).
A poza tym sufit szybko wrócił do normy ponieważ Janinka poznała swojego przyszłego małżonka, Zygmunta. Zygmunt zbierał zegary z kukułką, więc musieli kupić sobie duży dom (bo u Janinki na ścianach nie było dla nich miejsca).
Tak to z tą Janinką było.
Wszystkich, którzy mają taką samą pasję jak Janinka zapraszam na blog Wieczór z książką! To dla Ady jest powyższy rysunek :)
A poniższe zdjęcia przedstawiają Menrza, który chciałby, żebym miała odrobinę mniej książek (ale i tak pozwolił mi kupić dwie piękne szafki na książki - po sam sufit!).
Śliczny rysunek <3 A historia świetna :)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam jeszcze na blog Wieczór z książką! ;)
UsuńTeż się dorobię kiedyś szafek na książki po sam sufit, bo na razie książki zostały u moich rodziców :)
OdpowiedzUsuńA ja postanowiłam, że nigdzie nie wyprowadzę się bez moich książek!
UsuńUrocza historia :) Pięęękny obrazek! I pozytywne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję :)
UsuńJaninka czytala czy tylko zbierala??
OdpowiedzUsuńSądzę, że również je czytała. Pewnie nie wszystkie przypadły jej do gustu. Ale jednak je czytała.
Usuńto jeśli nie czytała tylko zbierała to ja ostatnio też tak mam ;p obrazki piękne a wasze zdjęcia świetne, nie pytam nawet skąd masz tą rękę ;p
OdpowiedzUsuńHahahaha :D Taką rękę dostałam od Menrza na gwiazdkę bo zawsze o niej marzyłam! :D
UsuńUcieszyło mnie, że biblioteka Janiny skrywa w swoich zakamarkach Małą Księżniczkę - nie wyobrażam sobie bez niej biblioteki :)))))))))))))
OdpowiedzUsuńCudna ilustracja!
Skrywa wiele książek wartych uwagi, ale niektóre z tytułów wypisane są na okładce (dlatego ich nie widać) ;)
UsuńOh ta Janinka to świetna kobieta musi być:)) Bardzo lubię takie osobowoście, wiesz z pasją:) Muszę Ci powiedzieć, że ta cała akcja biblioteczna głód czytelniczy we mnie zrodziła potworny, od 3 dni czytam prawie bezprzerwy:)
OdpowiedzUsuńIlustracja przepiękna! Powtórzę nie wiem, który już raz:)) Boski!!! Dziękuję:***
Pomysł miałaś wspaniały z tą biblioteczką!!!!!!!
Usuńjesteś niesamowita!!! ach jaka super ta biblioteczka:)))
OdpowiedzUsuńi cały rysunek jak zawsze zachwyca!
uściski:)
Dziękuję :) To był pomysł Ady z tą biblioteczką, ja go tylko zrealizowałam!
UsuńByłam keidyś w takim domu, w którym były regały na książki (z książkami oczywiście) na wszystkich ścianach, od podłogi po sam sufit...i na podłodze w kolorowych kartonach też były książki. Chłopak (bo to jego zbiory) spał na najprawdziwszym sienniku i miał stolik do kawy z palety zrobiony: siedziało się przy nim na wielkich poduchach. I miałam koleżankę, która zbierała książki, ale tylko w twardej oprawie (treść obojętna, chciała zapełnić nimi biblioteczkę:)) Żadnej nie zamierzała oczywiście przeczytać, co skwapliwie zaznaczała - książki były tylko na pokaz:)...ludzie są różni, cóż...
OdpowiedzUsuńHistoryjka super, ponawiam pytanie o książkę z bajkami....i ilustracjami oczywiście:)
Ten chłopak musiał mieć piękne mieszkanie! Też bym takie chciała. Niestety, książki się kurzą i są rajem dla alergenów. Co jest strasznie smutne bo jest TYLE książek, które warto mieć u siebie i czasem je podczytywać (milionowy raz).
UsuńPozytywnie u Ciebie jak zwykle!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na wielkanocne candy
http://zapraszamydostolu.blogspot.com/2013/03/wielkanocne-candy-czyli-prezenty-dla.html
Asia
Uginający się sufit to nie żadne absurdalia - to historia nowego wówczas mieszkania prof. Łętowskiej i jej męża na warszawskim Osiedlu Za Żelazna Bramą! Skończyło się na dodatkowych belkach pod regałami kotwionych bezpośrednio do ścian - bo w połowie przeprowadzki tynk sąsiadom na głowy zaczął się sypać.
OdpowiedzUsuń:D :D
UsuńUginający się sufit to nie żadne absurdalia - to historia nowego wówczas mieszkania prof. Łętowskiej i jej męża na warszawskim Osiedlu Za Żelazna Bramą! Skończyło się na dodatkowych belkach pod regałami kotwionych bezpośrednio do ścian - bo w połowie przeprowadzki tynk sąsiadom na głowy zaczął się sypać.
OdpowiedzUsuńja tam zaglądam do Ciebie i do Adrianny :) Miałam manię zbierania wszystkiego. Teraz moja kolekcja książek zapełniana jest literaturą dziecięcą :)
OdpowiedzUsuń;) pozwolił, pozwolił, bo potem już tylko dom będzie musiał do ekspozycji kolekcji postawić ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog jestem pod wrażeniem...i na pewno będę tu zerkać:))))
OdpowiedzUsuń