Helenę gniotły rajstopy.
Ściskały ją w pasie, zgniatały palce u stóp, uwierały pod kolanami... Chodząc w rajtkach czuła się jak kiełbaska! Co gorsze, gniotły ją również skarpety. Odciskały podłużny wzorek z gumki na jej łydkach - nienawidziła tego!
Helenę gryzły golfy.
Drapały w ręce, łaskotały w brzuch, dusiły w szyję... Zakładając golf miała wrażenie, że zamknięto ją w ciasnej klatce (chyba nikt by tego nie zniósł!). Podobnie czuła się w swetrach.
Helenę drażniły podkoszulki.
Takie były nieforemne, czasem za duże (i wisiały niechlujnie), czasem za małe (gniotły pod pachami). Miały metki drapiące w kark, a czasem też w bok (po co komu metki z boku podkoszulka?! - denerwowała się Helena).
Podobny stosunek miała Helena do majtek (uwierały w pachwiny), czapek (swędziało po nich czoło), rękawiczek (zahaczały się o obgryzione skórki i paznokcie), sukienek (łaskotały w uda), piżam (guziczki uniemożliwiały spanie na brzuchu), spodni (były ogólnie niemiłe dla skóry) oraz, rzecz jasna, staników (tu: bez komentarza).
Pewnego nieszczęsnego wtorku Helena wracała tramwajem do domu (tak, z pracy wracała). Była to godzina 16.00, a więc tłok wewnątrz wagonu panował przeogromny. Ludzie podróżowali ściśnięci, ocierali się o siebie ramionami, plecami, a nawet pośladkami! Z jednej strony napierał na Helenę gruby pan, z drugiej starsza pani z siatkami, z trzeciej pan biznesmen z walizką, z czwartej dziewczynka z tornistrem, z piątej... Helena była cała czerwona ze złości! Czuła jak jej ubrania (luźne dżinsy i za duża koszulka) drapią ją, gniotą, szczypią, łaskoczą i uwierają na CAŁYM ciele! To było zbyt wiele!
Helena wybiegła z tramwaju na najbliższym przystanku (a było to aż trzy przystanki od jej domu). Cała zziajana dobiegła do mieszkania, w którym zrzuciła z siebie wszystkie ubrania. Tupnęła nogą i oznajmiła (swojej jaszczurce o imieniu Trojańska - bo tylko z nią mieszkała), że już nigdy więcej nic na siebie nie założy. Że będzie chodzić goła bo tylko tak czuje się komfortowo. Że ubrania ją męczą i, że nie chce o nich słyszeć! (Jaszczurka Trojańska nic nie odpowiedziała)
Helena usiadła na swoim najwygodniejszym (mięciutkim) fotelu i przez resztę dnia beztrosko oddawała się lekturze.
Dobrze, a co się stało nazajutrz? Poszła goła do pracy?
OdpowiedzUsuńMożliwe, że rozpoczęła pracę zdalną! :D
UsuńW związku z powyższym trzeba koniecznie Helenie złożyć imieninowe życzenia w tą sobotę :)) Jak zwykle wesoło :)
OdpowiedzUsuńOoo, miło! Helena pewnie bardzo by się ucieszyła ;)
UsuńWiecie, że ja czasem też się tak czuję. Od rana nic się nie klei, drażni mnie dosłownie wszystko - metka, golf, bałagan w domu :D
OdpowiedzUsuńTęsknię za tymi chwilami, kiedy też mogłam goła leżeć w fotelu... Teraz dzieci dookoła, no nie ma jak, nie ma :)
Pozdrawiam
ohoho bosko beztrosko się zrobiło:) ale mi się podoba!
OdpowiedzUsuńjakbym siebie w domu widziała;)
Cycki :D (komentarz na poziomie :P)!
OdpowiedzUsuńMnie też uwierają jeansy, rajstopy, skarpety i staniki. Niech żyją gołe pośladki!
:D :D :D
Usuńbrr golfów nie znoszę na równi z Heleną! Ludzie ocierający się pośladkami- fuj! Jak dobrze, że u mnie nie ma tramwajów :D
OdpowiedzUsuńHahaa, świetna historia i rysunek obrazujący sytuacje :)
OdpowiedzUsuńFrywolna Helena... Ho,ho,ho... Ale trochę ją rozumiem...
OdpowiedzUsuńjeśli to było w zimie to chyba musiała podkręcić ogrzewanie ;), ale doskonale ją rozumiem ;)
OdpowiedzUsuńNaturystka z kwi i kości:);)
OdpowiedzUsuńno no Mery... nareszcie niemoralna ta kreska:))) Świetnie, poproszę więcej takich:)))
OdpowiedzUsuńNo ładnie! Okazuje się, że wszyscy chcą więcej niemoraliów! Cóż to za niemoralna blogosfera!
OdpowiedzUsuńo to to to lubię:D nie ma to jak pobrykać na golasa, kiedy nic nie gryzie, nie gniecie, nie uwiera!:) z tymi rajtkami i golfami mam podobnie, dlatego golfów w ogóle nie przyodziewam a rajtki tylko jak zaistnieje taka konieczność:)
OdpowiedzUsuńo tak.. ubrania są złośliwe: ciągną, drapią, uwierają! nie wiem dlaczego, ale wyobraziłam sobie minę Trojańskiej podczas tej dyskusji :P
OdpowiedzUsuńO rety dobrze że spotkałam Heleną ;-)
OdpowiedzUsuń