Zosia zawsze chciała ześlizgnąć się po pnączu. Efektownie, jak w amerykańskim filmie, albo w... Muminkach (bo przecież też są bardzo fajne!).
Rzecz to była niezwykle trudna, gdyż wymagała bardzo wielu elementów składowych: okna na poddaszu, romantycznego nastroju (koniecznie ze wschodem lub zachodem słońca), towarzysza wyprawy (czekającego pod oknem) oraz oczywiście pnącza obrastającego wysoki, piękny dom oraz okno jej pokoju.
Niestety, Zosia nie posiadała okna na poddaszu, towarzysza wyprawy ani pnącza. Miała za to rodziców z pasją do częstych zmian miejsca zamieszkania. W ciągu kilkunastu lat swojego życia mieszkała w dwudziestu dwóch (lub dwudziestu trzech?) miejscach. Z pamięci wyliczała nazwy ulic, które w różnych momentach życia były jej bliskie: Brzoskwiniowa, Krakowska, Franciszkańska, Poniedziałkowy Dół, Grottgera... Pech chciał, że żaden z tamtych domów nie obrastało pnącze.
Lata mijały, a Zosia stawała się coraz doroślejsza. Skończyła szkołę, rozpoczęła studia i zamieszkała w akademiku. Codziennie wieczorem wybierała się na poszukiwania do starej dzielnicy willowej. Każdy dom który tam widziała był piękniejszy od poprzedniego! W ogromnych, na wpół dzikich ogrodach stały wille z ogromnymi, jasnymi oknami i dachami pokrytymi czerwoną dachówką. Zosia szukała wśród nich domu swoich marzeń. Oczywiście, pewnego dnia udało jej się go znaleźć. Był piękny, opuszczony, obrośnięty należytym pnączem...
Zosia dostała się do wnętrza budynku (przez okno), wbiegła na poddasze i zaczęła ześlizgiwać się po grubym, starym pnączu. Okrągły księżyc oświetlał jej drogę. Szczęście w nieszczęściu, ręce dziewczyny nie były przyzwyczajone do takiego wysiłku i szybko odmówiły współpracy. Zosia oderwała się od ściany budynku i wpadła wprost w ramiona przechodzącego tamtędy (zupełnie przypadkiem!) sympatycznego studenta botaniki.
Student miał na imię Jonasz i był w trakcie poszukiwania kwiatu paproci. Wyczytał gdzieś, że rośliny te bardzo lubią cieniste miejsca i towarzystwo dzikich pnączy, które pomagają kwiatu ukryć się przed światem.
Tego wieczoru Zosia spełniła swoje marzenie, a Jonasz znalazł swój kwiat paproci. Zamieszkali w starej willi obrośniętej pnączem :)
Ament.
obrośnięte pnączem uwielbiam po prostu, a leginsy wyszły rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńPnącza są fajne :) Mogłabym mieć taki dom!
UsuńSuper,oryginalne leginsy:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś... I to w jakim stylu! Getry świetneeeee! :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że wreszcie udało mi się stworzyć post. Czas ucieka tak szybko! Nieprawdopodobne!
UsuńJaki cudny ten domek ...
OdpowiedzUsuńDomki na getrach, pomysł świetny ... można by serię i z innymi Twymi rysunkami zrobić ... pastelowe marzenia meryselery ... jak to brzmi :)
Pozdrawiam ciepło
Hihi, marzenia się spełniają, pamiętaj! ;)
UsuńKochana z całego serca Ci gratuluje, wiem , że sukces spadł na Ciebie troszkę z zaskoczenia ale ciężko pracowałaś i należy Ci się jak nic! ;D Brawa ogromne i 100000000 buziaków ;* A co tam u Jeża? ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:D Sukces dopiero przede mną (mam nadzieję!!!). Kropko zabawna! :D
UsuńA jeżyk ma się świetnie, właśnie zjadła budyń śmietankowy! :)
Wow! Leginsy w domki, chcę takieeee, chcęęęęę !
OdpowiedzUsuńWyszły fantastycznie :)
Po getry należy udać się do PlePle :)
UsuńHyhy, Mary we własnym domku :) Cudo!
OdpowiedzUsuńHa! Masz rację, we własnym domku! :D Ale fajne skojarzenie!
Usuńwow! rewelacyjny pomysł:)))))))))))
OdpowiedzUsuńPrawda? :D
UsuńO masz! Fantastyczne getruski!
OdpowiedzUsuńNaprawdę, bądź z siebie bardzo, bardzo dumna!
wow, domeczkowe leginsy, bajer :}
OdpowiedzUsuńjesteś nieziemska :D genialne :D
OdpowiedzUsuńa historyjka :)
mam ogromny sentyment do Zosi, moja mama ma tak samo na imie :)
romantyczna historii i trafiona w czasie ;)
OdpowiedzUsuńgetry świetne ;), oby Ci nigdy nie zabrakło pomysłów ;)
Mam takie miejsce spacerów z takimi domami.Pomieściłby całą moją rodzinkę i jeszcze trochę:)
OdpowiedzUsuńGetry cudne!!!
Ludzki ślimak! Nosi swój domek na nogach:)) Świetne getry!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWitaj-fantastyczny ten Twój blog-zostaję i troszkę porozglądam się.W wolnej chwili zapraszam do Dobrych Czasów.Pozdrawiam Jola
OdpowiedzUsuń