sobota, 3 sierpnia 2013

W lesie


Krysia uwielbia zapach ściółki leśnej o poranku. Czasem, zaraz po wschodzie słońca, ubiera swoje ulubione lakierowane balerinki (one tak pięknie komponują się z leśnym runem!) i idzie na spacer pachnący jodłami. Stąpa powoli nasłuchując przyjemnego chrupania suchych gałązek i igiełek.

Pewnego poniedziałku (poniedziałki bywają niemiłe, ale ten był wyjątkowy) również wybrała się na relaksujący spacer do lasu. Miała nadzieję ujrzeć rodzinę saren pasącą się na polanie. Zabrała ze sobą lornetkę, aby lepiej przyjrzeć się zwierzętom. A tymczasem…

Tego samego poranka do lasu wybrał się Tobiasz. Zamierzał kontynuować obserwacje życia mrówek, które prowadził w ramach swojej pracy magisterskiej (mrówkami fascynował się od wczesnego dzieciństwa. W kuchni jego dziadka mieszkały mrówki, a Tobiasz karmił je serem żółtym).
Udał się więc na polanę, gdzie znajdowało się "jego" mrowisko. Usiadł wygodnie i rozpoczął obserwacje.

Jedna mrówka (niosła liść).

Czwarta mrówka (biegła do mrowiska).

Dziesiąta mrówka (szła gdzieś z jedenastą).

Dwudziesta siódma (piła rosę).

Czterdziesta...

Tobiaszowi zdrętwiał kark. Rozglądnął się na boki... Coś poruszyło się w krzakach po prawej stronie! Wstał i spokojnym krokiem podszedł w tamtą stronę (miał nadzieję, że to sarna). Silną ręką odgarnął gałęzie i ujrzał... zarumienioną dziewczynę z lornetką! Obserwowała go! Prawdopodobnie przyglądała mu się przez cały ten czas!

Krysia czuła się bardzo skrępowana. Od kilkunastu minut obserwowała chłopaka, który przyglądał się mrówkom! Miał na sobie zabawny sweter emeryta, a jego włosy były bardzo zmierzwione. Wyglądał na sympatycznego. Niestety, odkrył kryjówkę Krysi i patrzył teraz na nią wielkimi brązowymi (i zdziwionymi!) oczami. Krysia zrobiła się cała różowa, więc ukryła twarz za maską zająca.

Tobiasz nie mógł oderwać wzroku od pięknej dziewczyny z krzaków. Przyglądał się jej zaślepiony dziwnym uczuciem. Jego twarz (nie wiadomo dlaczego!) zrobiła się cała rumiana, więc ukrył ją za maską jeżyka.

Mając twarz ukrytą za maską, dużo łatwiej jest się nie wstydzić.


---

Jestem wreszcie! Wracam do blogowania! :)
Poniżej wspomnienie tegorocznych wakacji... Mmmm :)

Fotografował Monsz


12 komentarzy:

  1. Super!

    Słodka ta opowieść :D mniam!

    OdpowiedzUsuń
  2. W lesie najwspanialej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Absurdaliusz jakiś taki opalony... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czekali czekali i się doczekali :D
    a co robiła czterdziesta mrówka?
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czterdziesta robiła to samo co siedemdziesiąta ósma! ;)

      Usuń
  5. Arkadiusz też jakiś taki zarumieniony.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sama w balerinkach pobiegłabym do lasu o poranku.
    Bardzo się cieszę że trafiłam do Ciebie. Kawa zrobina, zaczynam się rozczytywać.

    OdpowiedzUsuń
  7. no nie! wymiękłam:) cudny rysunek moja droga:) i wakacyjne zdjęcia... ach powzdycham sobie jeszcze troszkę:)

    OdpowiedzUsuń