Rysuję różnych ludzi, których znam lepiej lub gorzej, więc czemu miałabym nie narysować Menrza i siebie? Na spacerze z psami.
Wczoraj, leżąc na kanapie, pomyślałam sobie: zrobię Menrzowi niespodziankę i narysuję nas na spacerze z psami. Tak, on lubi takie spacery. To będzie dobra niespodzianka!
Więc schwytałam ołówek (który miał zamiar ukryć się przede mną, był już blisko swojej ulubionej kryjówki, ale go przechytrzyłam) i przez kolejną godzinę (z ogromną starannością!) oddawałam się jakże artystycznej twórczości.
Monsz, co jakiś czas, spoglądał na mnie zza monitora swojego komputera, aż w końcu nie wytrzymał i oznajmił, że on MUSI zobaczyć moje "dzieło"! Nie miałam zamiaru mu na to pozwolić, przysięgam. Ale przegrałam w "ganianego" i musiałam :(
Monsz popatrzył na rysunek, przyglądnął mu się badawczym okiem (jego oko jest wyjątkowo badawcze), po czym zaczął się głośno śmiać!
Wnioski: nie pokazuj Menrzowi swemu rysunku, zanim nie uznasz, że jest na to gotowy (i Monsz i rysunek)!
Ja wiem, że Ferdek wygląda trochę jak Filifionka, że Doksa ma inny pyszczek, że Laura to już w ogóle... A my? Oj tam, oj tam. Rysowanie jest fajne!
Podobieństwa nie musi zawierać się w twarzach (lub pyszczkach) portretowanych osób. Wystarczą odpowiednie dodatki i kolory. Tak mu powiedziałam!
W związku z tym Monsz ma swoją kurtkę, fantazyjną czapkę od swojej mamy, ukochany aparat i swojego psa Doksę (imię ma po zegarku!). Doksa (klik!) ma język (którym ciągle wszystko liże), długie splątane włosy i pozę wyrażającą chęć do zabawy.
Ja również, jak Monsz, mam swoją szarą kurtkę, misiową czapkę (od mojej mamy) oraz dwa psy, Laurę i Ferdka. Ferdziu (klik!) ma klapnięte uszko, a Laura (klik!) siedzi niczym młode cielę (nie wiem czy cielęta tak siedzą w rzeczywistości? Laura czasem też galopuje niczym koń. W ogóle przypomina różne duże zwierzęta! Każdemu inne).
Przypomniało mi się, dziś jest DZIEŃ KUNDELKA! Ferdek obchodzi swoje święto :) Pokłony dla Waszych kundelków!
A od jutra do niedzieli jest moje ukochane święto! Targi Książki w Krakowie :) Już jest nowa książka Musierowicz! Ha! :) A ja jeszcze jej nie mam. I książka Rowling dla DOROSŁYCH! Ją też muszę mieć! I jeszcze wiele, wiele innych. Ale to może już nie w ten weekend.
Wszystkiego dobrego dla Was z okazji innych, ważnych dla Was świąt! ;)
Wspanialiście są :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMnie zastanawia menrza palec:))))
OdpowiedzUsuńCudni jesteście,cudni:)
Taki mi się palec narysował ;) Palec ten wskazuje Doksie, że ma być grzeczna! Monsz pilnuje psa swego, aby był posłuszny. Moje są jakby bardziej rozbrykane..
UsuńSelery a czy Monsz też Ciebie tak pilnuje tym palcem, abyś mu posłuszna była? czy to tylko na psa tak działa?:)
Usuńi ja się kurna chata pytam dlaczego na portrecie rodzinnym jadźki nie widać, smutne to, że została wykluczona...
Jeśli chodzi o mnie to przynosi mi lizaki, robi śniadania do pracy, pompuje koła w rowerze i takie tam :)
UsuńA Jadzia nie chodzi z nami na spacery, dlatego jej nie ma. Ona jest okropnym zmarzluchem! Nawet jak ma biegać po pokoju (w którym nie ma ogrzewania podłogowego jak w jej terrarium) to raczej woli zagrzebać się w wielkim, ciepłym kocu. Nie mogłam jej tego zrobić i wziąć ją na spacer, kiedy nawet my jesteśmy w czapkach!
Dobrana z Was para :) Urocho, urocho :)
OdpowiedzUsuńA ja od razu wiedziałam żeś to Ty i Twój Monsz! Widać gołym okiem, nie ma to tamto:) Ha! Piękne macie te czapki od mamy (każdy od swojej), a wiesz Mery Selery, że ja również dzisiaj wyprałam w końcu czapkę od mojej mamy?:) W końcu zima idzie, ponoć hmmmm. A z takich innych wspólnych podobieństw to widzę, że masz chustę w podobnym majtkowym różu jak ma mam:) I też ją wyprać kurcze muszę.
OdpowiedzUsuńCo to ja miałam jeszcze... aha, z tym nie pokazywaniem rysunków Monszowi to ja wiem o co chodzi, bo nie raz jak coś szkrobię to mój K. mnie otacza i prosi bym pokazała. Ja gupia pokazuję a on zawsze się śmieje. Widać, morał z tego taki - że taka już rola Monsza co to by się z twórczości żony podśmiechiwał!
Dziękuję Mery Selery, u nas w ten weekend też duże święto, bo moja siostra M. w kościele powie "TAK" swojemu jeszcze niedoszłemu Monszowi:)
Hahaha :D Widzisz, takie są te mamy, że nas wszystkich zaopatrują w ciepłe czapki :) A zima idzie, więc teraz wszyscy je pierzemy, wietrzymy itd.
UsuńA ta chustka w kolorze majtek ;) jest tak naprawdę w białe kropeczki i jest... mojej mamy :D
Fajnych mamy tych Menrzów, co się śmieją z naszej twórczości! ;) Ehh.
Udanego ślubu jesiennego! Fajny miesiąc na ślub :)
:D
Usuńooooo to dlaczego o kropeczkach zapomniałaś na chuście? czyżby to przez Menrza Twego?
P.S. Październik to w ogóle fajny miesiąc:P
Bardzo możliwe, że właśnie przez niego! Skandal! :D
UsuńAlez piekny rodzinny postret:))) a Musierowicz uwielbialam zawsze:)
OdpowiedzUsuńMusierowicz ma strasznie fajny, rodzinny klimat :)
Usuńsuper rodzinka, Wasze maluchy cudne :) i czapeczkę masz jak moje córy :)
OdpowiedzUsuńCzapki rzeczywiście urocze ;) A podobieństwo jest! Wewnętrzne! U mnie tak samo bywa. Tutaj przygotowania do Haloween, prastarego Irlandzkiego święta (nie mylić z wersją amerykańską). Piegusa nadziewanego grosikami będziemy piekli i kapuściano-ziemniaczany colcannon. Jak świętować, to na całego! :D Najlepszego!
OdpowiedzUsuńOoo, zapowiada się strasznie smakowicie u Was! Zazdrościmy tej starej irlandzkiej tradycji :) Fajne święto macie :)
UsuńMy będziemy udawać, że Halloween ma coś wspólnego z polską tradycją i robimy zupę krem z dyni halloweenowej i muffinki. Może się uda? :>
W Irlandii, Haloween to nasz sylwester. Koniec starego i początek nowego roku. Noc nienależąca do żadnego z roków, podczas której budzą się duchy polujące na niewinne dusze. W Irlandii, żeby uchronić dzieci, przebierano dzieci za duchy i widma. Wolę wersję irlandzką. Zdecydowanie :)
UsuńOoo, nie wiedziałam, że w Irlandii wygląda to tak superowo! W takim razie zazdroszczę jak nie wiem co! Prawdziwe, poważne święta! W takim razie pewnie Haloween przywędrował do USA z Irlandii?
Usuńhihi, niesamowici jesteście:)))
OdpowiedzUsuńOch Mery... Filifionka to moja ulubieńsza muminkowa bohaterka... Ale za Hatifnatami ;)
OdpowiedzUsuńJa też ją lubię :) Trudno nie lubić którejkolwiek z postaci z Muminków :)
UsuńMery, jesteś boska, już Cię lubię:) Czytałam, uśmiechałam się "na Mensza", na niebanalne rysunki, na lekki tekst w sam raz na moją porę (mój Drugi Połówek śpi, a ja "mam się uczyć...")Więc uciekam do fotosyntezy, fitohormonów i innych takich, co mieszkają w roślinkach:)
OdpowiedzUsuńUh, późno w nocy się uczysz! Chociaż, może wtedy łatwiej przyswajać wiedzę o fitohormonach?
UsuńThis is absolutely adorable! Love the illustration, girl!
OdpowiedzUsuńxo TJ
Wyglądacie pięknie, rodzinka jak się patrzy a na dodatek masz genialną czapkę ;)
OdpowiedzUsuńCudni jesteście!!! Ciekawe, czy tak genialnie wszyscy ustawiliby się do zdjęcia....
OdpowiedzUsuńHahaha :D Bez szans!
UsuńDzień dobry Kochani :))
OdpowiedzUsuńOch, jacy piękni Wy ! i Wasze psy :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co jest fajniejsze: Twoje rysunki, Twoje lalki, czy to jak piszesz :))) wszystko super- jak jajoniespodzianka-3 w jednym ;))
OdpowiedzUsuńA rysunek spacerowy świetny- Wy zakochani, a psy szczęśliwe -czego chcieć więcej :))
Pozdrawiam i zapraszam do mojego świata :)
http://www.niezapominatka.blogspot.com/
P.S. Mam taką jedną w domu co mogłaby Cię zainspirować do jakiegoś rysunku- Sprężynujące dziecko :) Znasz taki gatunek? ;)
UsuńBuziaki i zostaje u Ciebie bankowo
Całusy z okolic Jeżycjady ;)
Ooo, nie znam takiego gatunku :D W takim razie lecę poznawać ;)
UsuńHa, Tobie to dobrze, że w okolicach Jeżycjady mieszkasz :>
Pozdrawiam również :)
Niezła rodzinka! Dużo was i jesteście,jak z jednej bajki. Fajnie tobie wyszło... A mąż zapewne śmiał się z radości, że jest taki przystojny w twoich oczach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To nie mąż :) Monsz nie jest mężem :) Wiem, że to trochę skomplikowane.
Usuń